|
Power of Metal + mocna strona metalu +
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
MANOWAR |
Królowie Metalu |
|
54% |
[ 39 ] |
Bogowie Kiczu |
|
25% |
[ 18 ] |
Mistrzowie Marketingu |
|
20% |
[ 15 ] |
|
Wszystkich Głosów : 72 |
|
Autor |
Wiadomość |
Strati
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 1543
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 17:43, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Olej napisał: |
na przyklad ja
rewelacyjny koncert, kapitalne brzmienie (bez zadnego bzzzz) |
W drugiej połowie koncertu pojawiło się małe "bzzz", ale i tak jak na Manowar to były śladowe ilości
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 20:52, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Atreju niczym Kaczyński - istnieje tylko jedna prawda i tyle.
Nie zależy mi by cię przekonywać. Gods Of War to płyta asłuchalna w całości, okrojona do 38 minut - smakowita. Niestety, oceniać należy całość.
Ktoś kto porównuje dwa ostatnie wypusty do Louder Than Hell jest niepoważny. LTH to potęga czystego metalu i muzyka nie dla fonicznych knypów. To mauzoleum heavymetalowego pierdolnięcia i monument drapieżnego przekazu. Po 1997 Manowar niestety w dół, jeśli chodzi o nagrania studyjne - zastrzegam: z małym przebłyskiem w formie doskonałej EP-ki. Nowy album? Dramat i mamałyga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Moongleam
Dołączył: 15 Sty 2010
Posty: 2921
Przeczytał: 28 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 11:18, 03 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Alvacast napisał: |
LTH to potęga czystego metalu i muzyka nie dla fonicznych knypów. To mauzoleum heavymetalowego pierdolnięcia i monument drapieżnego przekazu.. |
bla bla bla...nuda.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 12:39, 03 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Poza "Today Is a Good Day To Die" na tej płycie nie ma ANI JEDNEGO słabego kawałka, więc nie wiem skąd te wąty
|
|
Powrót do góry |
|
|
SwordMaster
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 4922
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:12, 03 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wydawało się to niemożliwe. A jednak! Synowie Odyna z Manowaru z Auburn w stanie Nowy Jork, dokonali rzeczy niemożliwej. Wzięli sobie do serca uwagi fanów, pomajstrowali nad brzmieniem swojego najnowszego dzieła i spieprzyli coś, czego spieprzyć jeszcze bardziej - wydawałoby się - nie można. Efektem ich wytężonych starań w studio jest jeszcze bardziej epicka potęga brzmienia, która odsieje i tak już przesianą rzeszę pozerów. Zostaną tylko najwierniejsi. Hail!
Ostatnio zmieniony przez SwordMaster dnia Sob 14:13, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
cry of the banshee
Dołączył: 21 Lis 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: miasto z metrem
|
Wysłany: Śro 23:13, 21 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
SwordMaster napisał: |
Czy ktoś od nas był na Manowarze w Zlinie? |
To może ja bardziej konkretnie postaram się odpowiedzieć (przklejam swój post z innego "foruma"). Nazwijmy go "4 Cups of Bitterness" :
Pierwsze, co mam do zarzucenia, to chudżowa traklista - ja rozumiem, że dominowały kawałki z "WotW" (nie dziwota, bo to trasa na "10-lecie" [kuriozum!] tego kiepskiego albumu) i "LoS" (też nie dziwota), ale gdzie do k... nędzy podziały się kawałaki z "IGL", "HtE", gdzie k... finałowy "Battle Hymn"???
Drugi chlust goryczy to ta smutna prawda, że Adams wielkim wokalistą był. Niestety, jego obecne możliwości bardzo spadły i dziś nie potrafi on już zawyć (śpiewając!) jak 20-30 lat temu. Oczywiście to nie dziwne, ale to smutna konstatacja. Tym bardziej, że porównując np. z Halfordem czy Dickinsonem - to wokal Adamsowi poleciał dużo, dużo wyraźniej. Obaj wspomniani Brytole na koncercie drą ryja prawie tak jak dawniej (słyszałem na żywo), a Adams niestety wyraźnie nie. I to jest przykre, i to jest zawód - bo dla mnie pół magii Manowar to był charakterystyczny wokal Adamsa. Zresztą odnoszę wrażenie, że właśnie dlatego na koncercie oszczędnie dawkują kawałki ze starych płyt, bo po prostu Adams już nie wyciągnie tych melodii na pograniczu z dzikim wrzaskiem. Jezu, jak ja uwielbiam ten jego wrzask, a tu lipa - tylko charczenie albo zwykły zaśpiew. Stąd pewnie teraz nie piszą epickich, barbarzyńskich kawałków, tylko smęty w mid-tempach do wspólnego śpiewania refrenów z publiką. Aha, no i Adams niestety spiertolił "Power" - wyszło kompletnie bez jaj.
Trzecia rzecz to - spodziewany - nadmiar farmazonów, jakie sadził ze sceny DeMaio, i trochę zbyt dużo solówek. O pieprzeniu DeMaio pod publikę nie ma co pisać, bo kto jest w temacie, ten wie, a kto nie jest, to jego szczęście. Natomiast kwestia solówek - umówmy się, że ani Hamzik, ani Logan nie są żadnymi wybitnymi instrumentalistami i przy solówkach ta ich mizeria po prostu wychodzi na wierzch. Tego drugiego zresztą zwyczajnie nie lubię, bo facet - podobnie jak DeMaio - powinien sobie poluzować szeleczki, a jego kwadratowa gra na gitarze to porażka. Jezu, jak on się męczył (i jak mnie męczył!), próbując wycisnąć ze swojej gitary jakieś fajne dźwięki. Facet jest kompletnie bez polotu. I takie rude zero ma zastąpić Rossa, czy nawet Shankle'a... Natomiast solo DeMaio było naprawdę fajowe, pomysłowe - prawdziwa zabawa ze strunami!
Ostatnia czara goryczy - co to k... za reklamowanie przez DeMaio ze sceny systemu nagłośnieniowego i jakiejś pojepanej gry komputerowej!? Co to k... jest - czy następną ich trasę zasponsoruje proszek do prania i DeMaio pierdnie ze sceny: "nasze skórzane spodenki pierzemy po koncercie tylko w OMO"??? Ja rozumiem, że muzyka to też biznes, ale albo się bawimy w pozę na bycie srogim "tru" z wpinającymi się w dupę spodenkami, albo luzujemy nieco szeleczki i robimy podczas setu przerwy na reklamę. Trochę konsekwencji w przyjmowanej pozie...
Teraz garść uwag bardziej pozytywnych. Po pierwsze mieli naprawdę bardzo czyste, selektywne, ale soczyste brzmienie. Wiadomo, że na to chłopaki zwracają uwagę i tego należało się spodziewać. Druga rzecz to koncert trwał dwie i pół godziny, zatem władowali w publikę całkiem sporą dawkę dźwięków (choć może akurat nie tych, które ja chciałem usłyszeć). Z drugiej strony, trudno sobie wyobrazić, żeby - bez żadnej przystawki - zagrali np. tylko standardowe dla headlinera 1,5 godziny. Wreszcie, jasnymi punktami na scenie byli oczywiście Adams i... Hamzik. Bawiłem się na tyle blisko sceny, że widziałem jaki pałker miał ubaw podczas koncertu - ten facet to po prostu rozentuzjazmowany zwierzak i banan nie schodził mu z japy! Adams - wiadomo - świetny kontakt z publiką, żarty, dytans, zabawa. Natomiast o pozostałych dwóch spiżowych kaflach z gitarami już pisałem. Co jeszcze fajnego? - atmosfera robiona przez publikę. Było naprawdę fenomenalnie - ludzie śpiewali refreny - hala była pełniuteńka (a to był trzeci gig w Czechach na tej trasie!). Moją gorycz braku "Battle Hymnu" na koniec, znakomicie osłodził fakt wspólnej zabawy z kilkoma Czechami podczas finałowego "Black Wind, Fire & Steel". Tu wreszcie Adams wył, na ile mógł, i się nie oszczędzał - więc darliśmy gardła i my, polsko-czeskie, pospolicie zebrane pod sceną ruszenie. To był zadżebisty akcent na koniec - ciary na plecach, drżenie rąk dzierżących miecz i swąd juchy posiekanych wrogów. Ale tak - do k... nędzy - powinien wyglądać cały ich koncert, a nie tylko finał! Żeby nie było, że tylko marudzę, to oczywiście dobrze bawiłem się też na innych starszych kawałkach, które zagrali, a także - o zgrozo - na kilku nowszych, a nawet najnowszych. Koło mnie rozbiła swój obóz także polska ekipa, więc razem wywijaliśmy flagą biało-czerwoną pod koniec koncertu, co też miało swój urok. No i jeszcze jedno. Za - bagatela! - 100 zł można było nabyć (z czego skwapliwie skorzystałem) bardzo fajnie zrobioną koszulkę z motywem "SotH". I to jest słuszna pamiątka z tej wyprawy za Sudety A.D. 2012.
Nie będąc całkiem kontent z tego występu (choć doskonale sobie zdaję sprawę, że jestem jak muzułmanin, który właśnie odwiedził Mekkę i teraz może spokojnie przenieść się na łono Abrahama), obiecuję sobie, że jeszcze jakiś ich koncert obejrzę. Oczywiście wokal Adamsa cudownie nie odżyje, ale może chociaż przyjadą z lepszym, bo starszym setem. Z drugiej strony - podtrzymując całą moją krytykę - warto sobie uświadomić, że dwóch liderów tej kapeli to już niemal 60-latki! Więc na pewno szacun, że jeszcze im się chce. Trzeba mieć też świadomość, że w związku z tym była to byc może jedna z ostatnich ich wizyt w tej części Europy...? [czego im oczywiście nie życzę - może poluzowanie szeleczek usprawni krążenie, co dodatnio wpłynie na witalność wiarusuów? ]
No, to do zobaczenia następnym razem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kirk
Administrator
Dołączył: 18 Cze 2008
Posty: 7302
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Małej Moskwy
|
Wysłany: Czw 3:59, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajna relacja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olej
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 4106
Przeczytał: 24 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: koniewo / pyrlandia
|
Wysłany: Czw 7:37, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
cry of the banshee napisał: |
Tym bardziej, że porównując np. z Halfordem czy Dickinsonem - to wokal Adamsowi poleciał dużo, dużo wyraźniej. |
dalej nawet nie czytam bo mam alergie na bzdury
|
|
Powrót do góry |
|
|
Voltan
Dołączył: 25 Kwi 2010
Posty: 7162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 11:22, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
ja co prawda ostatnio Manowar widziałem chyba 3 lata temu, a w 3 lata sporo się może zmienić (nie wspominając o możliwych chwilowych spadkach formy w ciągu jednej trasy) ale wtedy wokalnie było uberdoskonale i w ogóle najlepiej na świecie
|
|
Powrót do góry |
|
|
LordAlvar
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 17:22, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem Adams wokalnie wypadł bardzo dobrze, w życiu bym nie powiedział, że z jego formą jest gorzej niż z formą Halforda czy Bruce'a.
Nie wiem jak goście śpiewają obecnie bo na żywo widziałem ich parę lat temu ale nie sądzę by byli w lepszej formie niż Adams.
Ale relacja spoko. Ja solowe spoty muzyków sobie akurat odpuszczałem bo nie jara mnie coś takiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:43, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Widziałem ich w Cardiff 2 lata temu na trasie Battle Hymns i wokalnie Ericowi niewiele mogłem zarzucić. Natomiast nie mogę się zgodzić co do Halforda - na trasie Nostradamus w UK ratowano jego wokal sztucznymi echami. O ile w wolniejszych numerach typu Rock Hard Ride Free było jeszcze do zaakceptowania, to szybsze galopady chłopina położył.
Dickinson zgoda - to fenomen.
Generalnie fajna relacja - czytało się przyjemnie i ze zrozumieniem, w odwrotności do kretynizmów, które pojawiają się o Manowar na tym forum. Recenzenci, kurwa, od 7 boleści...
|
|
Powrót do góry |
|
|
cry of the banshee
Dołączył: 21 Lis 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: miasto z metrem
|
Wysłany: Czw 19:57, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Jeszcze w kwestii wokalu Adamsa - bo widzę, że rzecz wywołała sprzeciwy Ja nie twierdzę, że gościu ma głos słabszy (w sensie dosłownym), bo oczywiście wciąż ma bardzo mocny i donośny. Natomiast twierdzę, że nie ma już tej skali i nie stać go na wysokooktanowe, ale melodyjne wycie (chyba najlepszym testerem jest to, co dzieje się na "Gates of Valhalla"). Brakowało mi tego w Zlinie, a przeglądając ich nagrania koncertowe na "jutubie" widzę, że te wrzaski zanikają gdzieś w (drugiej?) połowie ubiegłej dekady. Posłuchajcie sobie klasycznych koncerniaków np. z trasy "Triumpha" , czy nawet "Louder" (lub wcześniejszych) i porównajcie to z nagraniami sprzed 5-7 lat - ja słyszę DUŻĄ różnicę. Niestety.
A Halforda będę bronił - widziałem ich w zeszłym roku w Spodku i facet miał głos jak dzwon, a skalę o rozpiętości ramion Mr. Fantastica
Pozdrawiam!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olej
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 4106
Przeczytał: 24 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: koniewo / pyrlandia
|
Wysłany: Czw 20:15, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
no to chyba widziales judasow tylko a nie slyszales, koncert byl swietny ale nie da sie ukryc ze halford sie wokalnie strasznie zestarzal, ratowal sie ogromna iloscia nakladek, ze o wyrapowanym sentinel nie wspomne... dickinson od kilku lat brzmi jakby sie dusil starajac sie wyciagac wysokie rejestry, kapitalnie brzmi w spokojnych fragmentach, ale jak chce dolozyc do pieca to juz troche bida...
oczywiscie po adamsie tez slychac ze nie ma 30 lat, ale z tej trojki wokalnie na zywo trzyma sie ZDECYDOWANIE najlepiej, w ogole to chyba najlepszy wokal w kategorii 50+ jaki mialem okazje uslyszec na zywo
|
|
Powrót do góry |
|
|
cry of the banshee
Dołączył: 21 Lis 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: miasto z metrem
|
Wysłany: Czw 20:43, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Nie chcę ciągnąć tej dyskusji w nieskończoność, bo odbiór koncertów, w których się uczestniczyło, to w dużej mierze subiektywne wrażenia (zwykle też bardziej zapamiętujemy niespełnione potrzeby niż drobne niedociągnięcia ).
Niemniej różnica jest taka, że niemal cały repertuar JP to zawodzące wokalizy Halforda, a pamiętam, że tego koncertu nie położył. Po prostu wszystko odśpiewał jak trzeba (z wyjątkiem ""Breaking the Law", bo to odśpiewała w całości publika ). Innymi słowy, gdyby Halford nie wyciągał tych wokaliz, to nie byłoby koncertu, bo - patrz wyżej.
Natomiast w Manowar duża część repertuaru, przede wszystkim z lat 80. i 90., zawiera tylko smaczki w postaci owego wycia (czasem długiego i z zachowaniem melodii), ale większość wokali to normalne śpiewanie. Czyli - przeciwnie niż w przypadku JP - brak lub znaczne ograniczenie tych wrzasków nie położy koncertu, bo to "tylko" ozdobniki.
Jako rzekłem, to dość subiektywne wrażenie, ale wystarczy porównać nagrania starych i nowych koncertów Manowar (odsyłam do youtube), żeby stwierdzić, że ostatnio te wrzaski wyraźnie zanikają, co idzie w parze z tym, że są krótsze i już nie tak dzikie jak drzewiej bywały (i tak właśnie było również w Zlinie).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olej
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 4106
Przeczytał: 24 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: koniewo / pyrlandia
|
Wysłany: Czw 20:52, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
ja jeszcze pociagne temat JP - naprawde w sentinel slyszales wyciagne wokalizy odspiewane jak trzeba??
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|