Power of Metal

oblak

I nie zapominajcie o "Lord Of Light".

Meltorm

Oj Different World to moim zdaniem najgorszy utwór Ironów w karierze, poza tym płytka bardzo fajna.

LordAlvar

Alez skad

Bywaly przeciez gorsze znacznie utwory... Different World prezny chociaz nijak pasuje do calosci plyty Cool

Wiwern

Last Axemanie - nie zapędziłem się, bo zdawałem sobie sprawę w trakcie pisania tamtego postu, że "The Angel..." jest z Virtuala, a przy okajzi tylko napomknąłem, że na poprzedniej płycie tez były dłużyzny - pierwszy utwór "Sing Of the Cross" był tajemniczy, klimatyczny i ogólnie bardzo ciekawy, potem były dwa utwory typowo szybko-melodyjnie-maidenowe, a później już, niestety rozwlekanie nieciekawych wałków.

Meltorm

Last Axeman

Możliwe....teraz zajarzyłem, że mogłem źle zinterpretować Twoją wypowiedź Wink

Co do rzekomej nudy i rozwlekłości kawałków z "The X Factor" - nie zgadzam się. Utwory są ciekawiej skonstruowane niż na "Virtual XI", więcej się w nich dzieje, występuje większa zmienność motywów. Poza tym wszystkie spaja świetny, tajemniczy klimat pozwalający (mnie przynajmniej;)) bez problemów i "ziewania" wysłuchać krążka do końca

oblak

The X Factor - smutna ciekawostka
Virtual XI - wesołkowata ciekawostka.

Kirk

Ivanhoe

Wczoraj załączyłem po długiej przerwie Siódmego Syna. Ogólnie dobry album, jakieś 8/10 u mnie ma, ale niesamowicie mnie wkurwia pierwszy "Moonchild". Jakoś odstaje poziomem od reszty kompozycji, ten riff w refrenie po kilku powtórzeniach brzmi po prostu śmiesznie, irytuje mnie ponadto sama melodia refrenu - w kółko to samo, nudne i nijakie. W ogóle zauważyłem, że na płytach IM dość często zdarza się, że pierwszy kawałek w ogóle mi nie leży - tak samo na DoD, BNW, TNOB (Invaders nie jest jakiś szczególnie słaby, ale obok Gangland mój antytop tej płyty).

Kirk

Meltorm

Oenologist

Greebo

Może nie genialny ale co najmniej zajebisty Wink

Last Axeman

Zajebisty

Co do dłuższych utworów - ostatnio tylko takie Maidenom wychodzą (choć nie wszystkie) natomiast te krótsze, prostsze, bardziej zwarte brzmią jakby były nagrywane na siłę, żeby zapchać krążek 60/70 minutami muzyki, gdy nie starcza już długich kawałków albo by na siłę jeszcze album zróżnicować. Taka sytuacja trwa już od kilku płyt i o ile na "Brave New World" wszystko było cacy to potem różnie to wyglądało. Ostatnie albumy mimo, że dobre (momentami nawet zajebiste) to jednak pozbawione są energii, czysto metalowej mocy, która charakteryzowała stare krążki. Dlatego chciałbym żeby chociaż na chwilę odpuścili sobie pseudoprogresywne zapędy i skupili się na mocniejszym doładowaniu. Ostatnie albumy Saxon pokazują znakomicie, że metalowe dziadki potrafią jeszcze przyłożyć Twisted Evil