Power of Metal

zbigniew_ramirez

Spowodowane pandemią siedzenie w domu i zmniejszenie liczby obowiązków w robocie ma tę dobrą stronę, że więcej czasu pozostaje na próbowanie nowej muzyczki, jak też na powroty do poznanej lata temu klasyki.
Ponieważ w ostatnich dniach postanowiłem sobie wrócić do trójeczki Morbidów i piąteczki Śmierci, konsekwencją tego stał się pomysł na założenie pojedynku między nimi. Obie wydane w 1993 r. (co więcej, tego samego dnia!), obie tak kapitalne, że człowiek ani się spostrzeże, a już wciska przycisk "repeat", żeby ponownie się nimi raczyć.
Finezja przeciwko brutalności, filozofia przeciwko bluźnierstwu, Schuldiner przeciwko Vincentowi, Hoglan przeciwko Sandovalowi itd.
Który z tych albumów lubicie bardziej?

pan_Heathen

mnie to Morbid Angel w ogole tak do konca "nie wchodzi" choć teoretycznie powinien. Odczuwam to ich granie jako jakies "rwane", zbyt chaotyczne, niepotrafiące się na dobre rozpędzić, nabyć odpowiedniej energii kinetycznej albo chociaz potencjalnej Wink

Więc Death, który z kolei lubię w każdym wcieleniu (choć teoretyznie nie powinienem).

Sebol

Obie genialne, ale Death to moja kapela wszechczasów, więc decyzja mogła być tylko jedna.

zbigniew_ramirez

progmetall

Indyvidual

Moongleam

Individual to moj ulubiony album Death. O rany, ale katowalem tasme. Bardzo prosty wybor.

Tomek/Nevermore

jaki temat!!! Smile

Death od "Spiritual" do końca wielbię (top 3 ulubionych kapel), za Morbidami NIGDY nie przepadałem... ale przysiadłem nie tak dawno i się wczułem Smile

(cholernie sroga i mocarna płyta, czepiam się li tylko brzmienia, lekko zamulonego)

niby proste: ITP - 9,5/10, C - 8/10 ale wyłamię się raz jeden jedyny... i powiem tak: niesprawiedliwy REMIS Smile

zbigniew_ramirez

U mnie wygrywa "Covenant".

HateAndTerror

dla mnie Death to tylko 3 pierwsze płyty, później nie moje klimaty, a Covenant to najlepsza płyta w death metalu