Power of Metal

Karma

Przesłuchałam raz do tej pory. Dobrnęłam do końca, ale w połowie straciłam wątek. Zdecydowanie za długie ten nagrania. Przesadzili. do 5 minut to maks. moim zdaniem :/
Poza tym... na początku czułam się jak bym słuchałą Seventh son... potem jakieś najsłabsze nagranie z Brave new world.. a "Shadows of the Valley" niczym "Wasting years". Chyba mam deja vu, albo kopiują już samych siebie... średnio mi się podoba.

robpal

Karma

Co nie znaczy, że nie ma słabszego nagrania Wink

dla mnie arcydziełem najlepszym to jest Number of The Beast, czy Fear Of The dark. A BNW i DOD ostatnimi najlepszymi zespołu.
Nie leży mi na ta nówka póki co... właśnie przegrała z FFDP Razz

za ciepłe te kluchy...

Riedlowiec

Fear Of The Dark, to jak dla mnie mega przeciętna płyta jest. BNW za arcydzieło nie uważam ale za bardzo dobry krążek na pewno

Voltan

no na BNW są ze 4 fajne numery, czyli lepiej niż na większości Wink

Voltan

jest spowolniona - prawdopodobnie, żeby automaty jutubowe nie usunęły

KingOdin

Po parunastu przesłuchaniach w zasadzie podtrzymuję swoją opinię, że jest to być może najsłabsza bądź jedna z najsłabszych płyt Ironów. Ogólne uwagi to przesadnie wydłużane kawałki, czasami męczący wokal Bruce’a, brak jednego lub dwóch konkretnych rockerów (jeden „Speed of Light” to za mało) i niewiele fragmentów, które momentalnie się pamięta.

Co do poszczególnych utworów, to dałbym taką punktację:
If Eternity Should Fail 7/10
Speed of Light 6,5/10
The Great Unknown 7/10
The Red and the Black 2/10
When the River Runs Deep 5/10
The Book of Souls 7/10
Death or Glory 5/10
Shadows of the Valley 5,5/10
Tears of a Clown 7/10
The Man of Sorrows 7/10
Empire of the Clouds 2/10

Gdyby zostawić kawałki nr 1,2,3,6,9 i 10 to płyta byłaby nawet niezła. Ale i tak byłaby ewidentnie najsłabszym wydawnictwem od BNW. Na chwilę obecną u mnie jest taka kolejność: BNW>DoD>AMoLaD>TFF>TBoS. Natomiast „The Red and the Black” oraz „Empire of the Clouds” to nieporozumienie. Według mnie bardzo mocno zaniżają końcową ocenę albumu.

robpal

Empire Of The Clouds najlepszy na płycie.

Riedlowiec

mrSin

Przesłuchałem dopiero dwa razy, dupy nie urywa, ale jest ok, mam ochotę do albumu wracać.
Płyta niepotrzebnie rozciągnięta na 2 CD, przyciąć kolosy, szybciej dochodzić do sedna i byłoby git.
Brzmienie tradycyjnie spaprane, lepiej niż ostatnio ale wciąż do bani.

FrutkQ

Po Empire tu King pojechał ostro, zbyt ostro, ja się powoli przekonuję, w śpiewie Bruce`a tu cos jest coprzyprawia o ciary, no i piekny tekst

To ride the storm, to an empire of the clouds
To ride the storm, they climbed aboard their silver ghost
To ride the storm, to a kingdom that will come
To ride the storm, and damn the rest, oblivion

generalnie bym go nie przycinał, za to wcisnal na jedna plyte, a wyrypał Red and the Black w pizdu, koszmarny kawałek

piciu6

na razie otwieracz zaatakowałem, nawet dobry numer, gdyby go odrzeć z rzeczy nie maidenowych, byłby lepszy. Za długi o 2 minuty

FrutkQ

Ta, intro

Weresso The Infallible

Coś tam posłuchałem trochę. Jednym uchem wleciało, drugim wyleciało i tyle z tego miałem. Złe to może i nie jest, ale i szczególnie dobrym bym nie nazwał. Szczerze powiem, że strasznie mnie dziwi to, że dziadkom się na stare lata zebrało na tak długie kompozycje i tak długie albumy. Czy im się naprawdę wydaje, że po tylu latach grania mają tyle świetnych pomysłów, że warto się bawić w coś takiego? Może myślą, że przeżywają drugą młodość? Przecież jakby nagrywali albumy, dajmy na to, 40-minutowe to faktycznie jest szansa że mimo tylu lat na karku nadal byłyby to świetne krążki. Pewnie przeglądają swojego facebooka i naczytają się tam tych wszystkich spustów, jakie to genialne i niesamowite, w jakiej to oni są formie, jaka świeżość, no po prostu cud miód, to i idą dalej w tym samym kierunku. A przecież powinni wiedzieć, że internet kłamie Very Happy

piciu6