Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:29, 20 Sty 2013 Temat postu: Giant X - I |
|
|
No i Kasparek wrócił. Pytanie: gdzie dryfuje ten okręt bez kompasu z jednym zaledwie bosmanem na pokładzie?
Może obrany hard rockowy kurs jest bardziej szczery, biorąc pod uwagę podejrzanie wyglądający ładunek z ostatniej dekady?
Co sądzicie o nowej eskapadzie kapitana Rolfa?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
firesoul
Administrator
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 7681
Przeczytał: 32 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Albuquerque
|
Wysłany: Nie 21:36, 20 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
To jest już cala płyta do posłuchania?
|
|
Powrót do góry |
|
|
berba
Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 7656
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 21:41, 20 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Yep. W chwili wolnego na pewno się zaznajomię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:54, 20 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dostępna - 12 kawałków + intro.
W składzie też Peter Jordan, znany z lamerskiego "Shadowmaker".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nikodem15
Dołączył: 15 Cze 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Wto 18:45, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Giant X to nie jest statek Rolfa, w porównaniu z Shadowmakerem Rolf i PJ zamienili się rolami, czyli tutaj Peter Jordan jest kompozytorem i głównym gitarzystą a Rolf sobie tylko śpiewa swoje teksty (no, może coś tam jeszcze dograł an gitarze).
Fajne te kawałki PJ-a, ale wypadłyby jeszcze lepiej gdyby wziął innego wokalistę a nie skazywał się na podstarzałego Kasparka. Niemniej jednak całkiem rpzyjemnie się tego słucha, na pewno PJ ma więcej ciekawych pomysłów niż jego kolega.
|
|
Powrót do góry |
|
|
piciu6
Moderator
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 16256
Przeczytał: 30 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ostrowiec przede wszystkim
|
Wysłany: Wto 18:49, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
pozostaje mi wierzyć na słowo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nikodem15
Dołączył: 15 Cze 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Wto 20:18, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Nie no, można tego bez bólu wysłuchać. Najwyżej już nie wrócisz do płyty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
piciu6
Moderator
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 16256
Przeczytał: 30 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ostrowiec przede wszystkim
|
Wysłany: Wto 20:47, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
boję się, że mogę już po tym nie być taki sam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nikodem15
Dołączył: 15 Cze 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Wto 21:03, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
A Shadowmakera przeżyłeś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
firesoul
Administrator
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 7681
Przeczytał: 32 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Albuquerque
|
Wysłany: Śro 0:30, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Momentami to jest fajne. I takich momentów jest nawet kilka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 1:12, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kto zainteresowałby się tym zespołem gdyby nie Rolf? Jego nazwisko ciągnie ten wózek.
Pamiętam jak próbowano wmówić, że takie kawałki z Victory typu "When Time Runs Out" czy "Into the Fire" to jest metal. O późniejszych dokonaniach nie wspominając, tu przynajmniej to granie jest szczere i mamy przyjemny hard roczek bez owijania w bawełnę.
Jest tutaj Thin Lizzy, są przyjemne melodie w "Don`t Quit Till Tomorrow" czy "Now Or Never", pełnia zabawy w "The Count</I> i "Let`s Dance". Przyjemne, nie wymagające granie, nie próbujące przynajmniej wciskać kitu, jak to Kasparek czynił od ponad dekady.
To je dobre
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nikodem15
Dołączył: 15 Cze 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Śro 2:07, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
To jest szczere i świeże, bo mózgkiem i głównym wykonawcą jest Peter Jordan a Rolf tylko sobie śpiewa swoje teksty. Nawet brzmienie jest bardziej naturalne niż na ostatnim RW (choć nie ma żywej perkusji), pewnie Rolf się za dużo nie wtrącał w sprawy realizacyjne.
Żeby nie było, ja Shadowmakera całkiem lubię, jak na podstarzałego Rolfa to jest tam sporo fajnych pomysłów. Tylko z Kasparkiem jest ten problem, że odkąd odkrył, że można grać metal po piracku, to kawałki bardziej heavy czy rock and rollowe zawsze były trochę w cieniu tych epickich. O ile Death or Glory czy Blazon Stone to płyty bardzo równe, o tyle z Brotherhood bronią się głównie te typowo runningwildowe numery z chwytliwymi melodiami i szybkim kostkowaniem na gitarze. Więc ten rozjazd między RW pirackim a RW heavy-rock'n'rollowym się powiększał stopniowo. A teraz, jak na złość, Rolf się znudził potężnymi kawałkami o bitwach i postaciach historycznych i woli pisać skoczne hardroczki, które mu przeważnie wychodzą po prostu niezbyt porywająco. I tutaj Shadowmaker był dośc miłym zaskoczeniem dla mnie, bo o ile niby-pirackie Riding on the tide i Sailing fire nie porywają (ten drugi lepszy), to Judasowski utwór tytułowy czy dynamiczny I am who I am są naprawdę przekonujące - to po prostu solidne kompozycje, którym siły wyrazu ujmuje najwyżej brzmienie i forma wokalna Rolfa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 16:45, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Ach...to były czasy "legendarnego" Angelo Sasso.
Ostatnia płyta która RW się udała w całości to było znakomite The Rivalry - wedle mnie zresztą po DOG drugi ich najlepszy album. Potem jakoś tak to brzmienie zelżało i Rolf średnio się czuł na terenie hard rocka - który zresztą wychodził mu przeciętnie.
Za każdym razem wierni fani RW liczyli na powrót do piractwa i za każdym razem od czasów Victory więdły im miny i ptaki. Dlatego Giant X z tym ich bezpretensjonalnym podejściem podobają mi się. Oczywiście, o żadnej rewelacji mowy być nie może, ale skoro Kasparek na wzór DiMaio okazał się aranżacyjnym impotentem, niezdolnym w ostatniej dekadzie do pisania nawet połowicznie porywających kawałków, to niech się lepiej trzyma tego Jordana.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nikodem15
Dołączył: 15 Cze 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Śro 19:30, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Po prawdzie to i na Victory i na Brotherhood jest dużo dobrych, bardzo dobrych i świetnych kawałków. Z tym, że Victory ogólnie brzmi jak wersja demo Rivalry. Brotherhood ma porządnie brzmiące gitary, gdyby to nagrać normalnie z żywą perkusją, to byłby album w klimacie Black Hand Inn, bo właśnie z nim mi się Brotherhood najbardziej kojarzy. Taki The Ghost w niczym nie sutępuje Genesis! Welcome to hell, tytułowy - też porządne wałki. Nawet te kilka hardrockowych zapchajdziur można przełknąć, Crossfire niesamowicie wpada w ucho czego nie można powiedzieć o większości współczesnych wyczynów Rolfa. A numery bonusowe są świetne chociaż to typowy heavy a nie piractwo.
Z Victory i Brotherhood możnaby wykroić porządny album, może nawet z jakąs dodatkową EPką.
A o Rouges en Vogue szczerze mówiąc nie wiem co myśleć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alvacast
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 20:21, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Nikodem15 napisał: |
The Ghost w niczym nie sutępuje Genesis! |
To nie jest najlepsza rekomendacja. 15-minutowa nuda z mocno przydługim wstępem była skazą tej płyty.
Nikodem15 napisał: |
o Rouges en Vogue szczerze mówiąc nie wiem co myśleć... |
Fakt, że najlepszym kawałkiem był tam bonusowy "Libertalia" mówi wszystko o tym albumie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|