Power of Metal

Kamilbolt

Na Metal Storm ten słodzik dostał notę 9 /10 Confused

berba

kpina...

Kamilbolt

red

Co się dziwic jak tam w ogóle średnia ocen FC to jakies 8,75, a np Manowar ze 7,5 Laughing

Victor

Fakt ocena na metal storm zawyżona,ale na te 7.5/10 zasługuje.
I nie nadużywałbym słowa" słodki" bo konfrontując ten album z poprzednimi, to wychodzi na to że na tym albumie nie ma za wiele cukierków Razz

Kamilbolt

Już prowadzę małą krucjatę przeciwko freedom call green

Ktoś wspomoże Question

Victor

Na mnie nie licz, bo mam zamiar bronić ten album:P

metalofil · Wysłany: Pią 14:59, 05 Mar 2010 Temat postu:

Powiem więcej, jak na FC ten album jest momentami ciężki i mroczny (kawałki z "Dark" w tytułach nie na darmo zostały tak nazwane Very Happy

)

W każdym razie na plus - odejście od typowego i do bólu przetrawionego i wielokrotnie zwymiotowanego power metalu w wydaniu europejskim (za EM będę się trzymał tego pojęcia, proszę mnie nie poprawiać Wink

) w kierunku czegoś, co na potrzeby określenia stylu Edguy można by nazwać power/heavy rock. Aż jestem ciekawy, czy Edguy zapoczątkował w Niemczech nową modę Wink

Est · Wysłany: Pią 15:09, 05 Mar 2010 Temat postu:

Problem w tym, że ta kapela najlepiej sobie radziła w klimatach p2p2 z dużym udziałem klawiszy. Wszelkie zmiany są niemile widziane. W końcu ich najlepszy albumem jest "Eternity", który jest przesłodzony i bardzo przebojowy. Dlatego na tym nowym albumie najbardziej lubię te kawałki w tytule z "Merlin".

Victor

Zmiany, brak klawiszy? Gdzie? pytam się Gdzie?
To że mniej słodzą? To akurat zmiana na lepsze. Wciąż jest słodkie, przyjemne dla ucha melodyjne granie powerku. Słychać to co najlepsze z Eternity i troszkę z poprzedniczki. Zmian jako takich nie ma, a to że momentami wskoczy nieco powazniejszy jak na nich utwór to też nie wypada to znów tak żle. Są na tym albumie i szybkie petardy w stylu do jakiego nas przyzwyczaili, ale też nieco wolniejsze jak choćby Under The Spell Of The Moon. i przyznam się i w takim i w takim wydaniu podoba mi się ich granie. Jest przebojowo, nie ma nudy ani nadmiaru cukru i słychać w niektórych momentach Gamme:D

Est

Freedom Call - Land Of The Crimson Dawn

Jak zapewne wszyscy prawdziwi, twardzi wielbiciele metalu wiedzą 24 lutego swoją premierę będzie miał siódmy studyjny album niemieckiej kapeli Freedom Call.

Tracklista:
1. Age of the Phoenix 03:37
2. Rockstars 05:08
3. Crimson Dawn 06:29
4. 66 Warriors 05:20
5. Back Into the Land of Light 05:39
6. Sun in the Dark 04:49
7. Hero on Video 03:50
8. Valley of Kingdom 04:32
9. Killer Gear 04:42
10. Rockin' Radio 04:13
11. Terra Liberty 04:09
12. Eternity 04:23
13. Space Legends 04:04
14. Power and Glory 03:30

Nowy album to 14 kompozycji o prawdziwie epickim rozmachu, a do tego świetny numer promujący najnowszy album (już barbarzyński okrzyk na początku numeru świadczy o tym, że zawartość całego albumu jest zapewne podobnie miażdżąca):
http://www.youtube.com/watch?v=-26LIrSxHqs

Album można już sprawdzić, niestety obawiam się, że to największa kupa, jaką Freedom Call zaprezentowali w całej swojej karierze.

berba

Niezłą mają reklamę na forum. O nowej płycie napisano już w newsach, w temacie power metal, teraz na swoim fandziale też mają info. No no no... Razz

http://www.youtube.com/watch?v=8-_EZKUX9xI&feature=related

Tutaj jest wersja live drugiego numeru. Jak widać szału nie ma Wink

Est

berba

Prawda?? Wszechpgarniające szaleństwo. Nawet na Mandarynie szmer publiki jest większy...

Est

Posłuchałem całości i niektóre kawałki są takie żałosne, że wstydziłbym się ich słuchać na głośnikach - obok "Hero On Video" stawiam równie świetny "Rockin' Radio".

W niektórych numerach wręcz słychać, że kapela chciała nagrać coś przebojowego, coś co zapadnie w pamięć, ale niestety za bardzo się silili i w większości kawałków osiągnęli zgoła odwrotny rezultat. Całość trwa lekko ponad godzinę - zdecydowanie za długo.
O ile ich poprzedni album jeszcze jako tako mi pasował, tak ten wrzucam do wora albumów, których już raczej nigdy nie posłucham. Granie kompletnie straciło na mocy, piskliwe chórki są żenujące, a pomysły na kompozycje są po prostu słabe.

Z drugiej strony jest też numer "Valley Of Kingdom", który spokojnie mógłby się znaleźć na jakimś wczesnym albumie tej kapeli.

Ogólnie daję za ten album jakieś 3/10 - ale tylko dlatego, że mam sentyment do tej formacji.