Power of Metal

SwordMaster

no dobra, pojawił się drugi trailer Ostatniego Jedi
pewnie już wszyscy widzieli, więc linkować nie będę

zapraszam za to na dogłębną analizę owego zwiastuna:
[link widoczny dla zalogowanych]
Very Happy

piciu6

sonen

piciu6

Zaczęło się Cool

Voltan

Wróciłem z kina, więc pomyślałem, że mogę już zaglądać do tego tematu
Zaglądam, a tu nic nie ma Razz

piciu6

SwordMaster

Star Wars: The Last Jedi

„Trzeba odciąć się od przeszłości” – powtarza w tym filmie wielokrotnie Kylo Ren. A tak naprawdę powtarza nam to Rian Johnson jako autor odpowiedzialny za reżyserię i scenariusz nowej odsłony gwiezdnej sagi. Powtarza nam to dlatego bo musi coś zrobić z całym dziedzictwem Przebudzenia Mocy, które miało za zadanie przyciągnąć do kin starych dziadków żyjących w nostalgii, średnio-dorosłych wychowanych na żartach Jar-Jara i nowej generacji widowni wcinającej popcorn przy Marvelowskich one-linerach.
Zadanie wykonane. Przebudzenie Mocy, obrzydliwie żerujące na sentymencie, pozwoliło działowi marketingu w Disneyu odetchnąć z ulgą, zakasać rękawy i wyprodukować kolejną część.

Ja jestem w tej grupie, którym film się bardzo podobał i byłem dość mocno zaangażowany na seansie. Dwie i pół godziny minęły nie wiadomo kiedy. Oczywiście unikałem wszelkich miejsc w necie gdzie mogłem się natknąć na spojlery i z tego powodu niejeden raz mnie ten film zaskoczył. Nawet nie rozwiązywaniem fabuły – ile samym podejściem reżysera do tej marki. W pierwszej chwili podziwiałem odwagę Disneya, potem skonstatowałem, że to jedyna droga w zaplanowanej na dłuższy czas strategii. Bohaterowie z klasycznej trylogii, jak bardzo cudowni by nie byli, żyć wiecznie nie będą. Trzeba jakoś zakończyć sagę Skywalkerów, tym bardziej, że w realnym świecie sami się powoli wykruszają.

Nowy reżyser, choćby z powyższego powodu, zadanie miał niełatwe. A do tego trzeba jeszcze ogarnąć nostalgię Przebudzenia Mocy i zrobić coś z nowymi bohaterami. Z niektórych zadań wychodzi obronną ręką, z niektórych nie za bardzo. Przede wszystkim Rian Johnson strzela w pysk wszystkim fan-boyom Gwiezdnych Wojen i internetowym wyznawcom Mocy. Podpuszcza na potęgę starwarsowych moherowców i trolluje wszystkie spiskowe teorie pojawiające się po premierze Przebudzenia Mocy. Z jednej strony można się spierać czy taki ton pasuje do tego świata, z drugiej większość autoironii jest naprawdę sprawnie osadzona w kadrze czy dialogach – no kto się nie uśmiechnął przy scenie z żelazkiem? No kto? Z kolei z obśmianiem fanowskich teorii i wszelakimi plot-twistami wiąże się to, że po jakimś czasie przestają zaskakiwać bo spodziewamy się, że zostaniemy zaskoczeni i oczekujemy czegoś na przekór. I właśnie wtedy to się dzieje.

Chyba muszę zacząć zagęszczać, bo nawet nie zacząłem a już mi tyle tekstu wyszło. No to może na szybko o wadach i zaletach filmu .

Zalety:
- relacje Kylo, Rey, Luke, wyspa, szkolenie, Moc
- Kylo Ren – fajnie ewoluuje ta postać
- Luke – trochę typówka, taki zrezygnowany mędrzec na odludziu, musi jeszcze raz ruszyć dupsko i w ogóle
- zabawa z oczekiwaniami fanów (tu mógłbym długo wymieniać – kim są tajemniczy rodzice Rey, hehe, albo śmierć Snoke’a, hehe )
- to najlepiej wyglądający film w świecie Star Wars
- niektóre kadry i sceny, których nie da się zapomnieć (tu mógłbym wymieniać jeszcze dłużej)

Minusy:
- bezbarwny Murzyn (hehe) i Chinka – błąd w matrixie Disneya
- niektóre głupoty fabularne
- czasami fabuła zbyt szybko pędzi, mogłoby być więcej chwil na oddech (brakowało mi kilku sekund więcej przy niektórych scenach, zwłaszcza przy odejściu Luke’a.)

Są też elementy, do których ciężko mi się odnieść jakoś jednoznacznie – np. Poe Dameron. Z jednej strony jego postać ewoluowała i nie jest już tylko jakimś tam „szybkim pilotem” rebelii. Z drugiej strony budowanie jego postaci odbywa się kosztem bezsensów fabularnych – bunt, straty we własnych szeregach - tak, że raczej chyba uznałbym to za porażkę reżyserską.

„Trzeba odciąć się od przeszłości” – powtarzali marketingowcy Disneya nowemu reżyserowi. A nowy reżyser robi to dobrze. Z jednej strony jest to Star Wars jak trzeba a z drugiej wywraca sentyment i przygotowuje grunt po kolejne filmy. Rodzina Skywalkerów starzeje się i umiera, także w realnym świecie. A Moc i Marka muszą żyć dalej.

piciu6

nozkurwasienaczekałem !!!! U Ciebie premiera była pózniej, czy tyle się zbierałeś ? Very Happy

zgadzam się prawie całkowicie, sceny w solance kultowe, a rozjebanie krążownika w nadświetlnej, to jest poezja do imentu.

SwordMaster

mam ostatnio ciężki życiorys, dopiero dzisiaj oglądałem, a pisałem prawie na gorąco

przeglądam teraz internet i trochę mi szkoda tych wszystkich oburzonych i zrozpaczonych wyznawców - a to humor im nie pasuje (przecież zawsze był) a to, że film naiwny (nie znam bardziej naiwnej serii niż klasyczna trylogia), a to, że śmieje się sam z siebie, bo nie wypada.

a ja im wszystkim odpowiem, że wyśmiał ich wszystkich sam Joda a oni pewnie tego nie zrozumieli.

film ma swoje wady ale tak wiele znakomitego kontentu, że wady blakną. hej, nie zapominajcie, że to film gdzie w próżni wybucha ogień i słychać lasery.

szkoda, że nie było więcej kadrów z wyspy, trochę więcej o Mocy, jakiś mistycyzm

"rozjebanie krążownika w nadświetlnej", Luke stojący u stóp maszyn kroczących, Rey przed taflą lustra, Snoke mówiący do Kylo, żeby zdjął tą gównianą maskę, Kylo i Rey walczący ramię w ramię, nawet ten Porg nadziany na patyk przez Chewbaccę.

no i żelazko!

Voltan

żelazko mistrz Smile

piciu6

mnue osobiście rozjebał "poważny recenzent" z Polityka , na Ekranie, nie pamiętam, któren powiedział, że za bardzo dziecinny film był i generalnie skierowany do widza mniej wymagającego, ja zobiłem sobie reset natentychmiast i stwierdzam, że pierwotna trylogia,była skierowana do 12-latka, więc o co kaman ???

firesoul

ja pierdole, nie wierze co ja pacze!!! Znacie to?

https://www.youtube.com/watch?v=wJDAmBQ1u2g

piciu6

SwordMaster

piciu6