Power of Metal

SwordMaster

Może ale wątpię czy tu leży przyczyna.

Scott wielokrotnie powtarzał, że Obcy - Ósmy to kino klasy B za pieniądze klasy A. Że nie ma co doszukiwać się jakichś głębszych treści w filmie o potworze z kosmosu, który chce zabijać ludzi. Tymczasem jego kreacja zaczęła żyć własnym życiem a na jej rozwój nie miał specjalnie wpływu. Albo ochoty. Powstawały kolejne filmy, każdy z piętnem innego twórcy, tworzyło się środowisko fanowskie, swoista mitologia świata Obcego. Scott niechętnie to przyjmował. A skoro wrócił to się odgryzł - o ile w Prometeuszu na scenariusz nie miał wielkiego wpływu, tak podobno Obcy Przymierze był pisany pod jego dyktando. No więc lekką ręką zarzucił wątek inżynierów (!@#$%?) jakby dając do zrozumienia, że dobudowana mitologia fanowska to jakieś pierdy bez uzasadnienia. I on sam wskaże genezę własnego dzieła. Jednocześnie sam zadał sobie kłam i strzelił w kolano bo z filmu o morderczym potworze z kosmosu poczynił filozoficzny traktat o udrękach tworzenia.

Nie uczynię chyba wielkich spojlerów gdy napiszę, że treść „Obcego: Przymierze” odebrałem jako alegorię i niespecjalnie zawoalowany komunikat Ridleya, że dzieła żyją niezależnie od swych twórców, że w momencie kreacji zaczyna się ich autonomia - a im doskonalsze dzieło, tym trudniej utrzymać je w ryzach.

Trudno mi się było odnaleźć na seansie, nie podobała mi się w tym filmie „ogólność”, klimat, może dlatego, że się go nie doszukałem. Wiele - samych w sobie świetnych - scen nie tworzyło całości. Narracja szarpie, obraz nie płynie. Powiem więcej, to już Prometeusz wydał mi się bardziej zwarty. Przychylę się do głosów jakie słyszałem też od innych, że Scott zrobił film dla wszystkich i nikogo. Zbyt rozpaczliwie próbuje dogodzić widowni nowej i staroalienowskiej, fanom i przeciwnikom Promka jednocześnie forsując swoją wizję na franczyzę i pamiętając, że film musi się przynajmniej zwrócić. To miał być pomost między starym a nowym – moje oczekiwania runęły w przepaść w połowie tego pomostu; choć wcale nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Naprawdę nie miałbym nic na przekór gdyby ten film okazał się zwykłym porządnym slasherem gdzie giną wszyscy – na początku Murzyn i jakiś koleś o „polskim” nazwisku a przeżywa tylko panna z karabinem odziana w za ciasne majtki.

A tymczasem żal było patrzeć. Banda noname’ów (gdzie scena z trailera?) do których nie można się przywiązać podejmuje same kretyńskie decyzje łącznie z najważniejszą o zmianie kursu. Świeżo nominowany kapitan ulega podszeptom żony, że szef powinien dać się lubić (WTF!!!). Już wtedy przeczuwałem, że dobrze nie będzie. I nie pomyliłem się - cykl rozrodczy ksenomorfa, Inżynierowie i już to wystarczy bo się w trakcie pisania zdenerwowałem, a zakończę sceną prysznicową. Idę zapalić.

piciu6

to się faktycznie wkurzyłeś Very Happy

brak klimatu to wada podstawowa, poza tym "prawie" zremejkowana jedynka, tylko tutaj xenek wylazł przez plecy Very Happy

SwordMaster

Siedmiu wspaniałych 2016 - z lekka kanciasty. Postaci jakieś takie bez głębi, chociaż trzeba przyznać że wyraziste. Trochę obojętnie się to ogląda.

piciu6

Olej

to tak w kwestii rimejkow - ja ostatnio obejrzalem nowa piekna i bestie i dla mnie bomba Very Happy

jak tak to ma wygladac to jednak czekam na nowego krola lwa green

piciu6

SwordMaster

Alien Resurrection - Extended

Lubię tą część, ma sporo fajnego kontentu, na czele z niezrównanymi bohaterami. I kilka scen też już kultowych. Kwadransem klimatu z tego filmu można spokojnie obdzielić Promka i Przymka naraz.
Ja nie wiem jak to się dzieje, że upada umiejętność pisania scenariuszy lub budowania z niego filmowych scen. W filmie sprzed 20 lat w jednym, dwóch ujęciach i w linijce tekstu można zawrzeć kto jest kim i jaką ma relację z innymi. Taka mnie refleksja najszła, ale to tak nie tylko o Obcym, mam tak ostatnio jak oglądam starsze rzeczy.
sks Wink

Na deser z alienowych wersji rozszerzonych zostawiłem sobie jedynkę.
Na cda jest też rozszerzony Promek z wersjami wyciętymi i poskładany na nowo przez fanów. Może też się skuszę, widział kto?

piciu6

SwordMaster

SwordMaster

Karbala - nie liczyłem na polską przełęcz ocalonych ale ten film leży po prostu dramaturgicznie, scenariuszowo. gdybym nie wiedział o co chodzi to bym nie wiedział o co chodzi - jakiś kontekst, pejzaż, dlaczego doszło do bitwy, dlaczego wyglądała tak a nie inaczej (uzbrojenie itd). Sama bitwa też nie trzyma za jaja. Słabo niestety.

piciu6

a ja uważam, że dramatu nie ma, bardzo mi przykro Very Happy

ale z wojennych ten broni sie najlepiej.

SwordMaster

no dramatu nie ma bo nie ma dramaturgii Very Happy

to z pewnością moja wina bo niespecjalnie interesują mnie militaria ani bliskowschodnia polityka. nie było więc dla mnie w tym filmie wszystko oczywiste, aż poczytałem sobie to i owo i np. sam Kaliciak przyznaje, że nie wszystko było oddane jak trzeba ale rozumie, że to film, sztuka itd. Inni uczestnicy wypowiadający się anonimowo nie są już tak przychylni.
Z drugiej strony np jakiś fanatyk militariów był zachwycony, że kałasznikowy i inna broń brzmiała bardzo realistycznie, bez podbitych basów dla wzmocnienia efektów jak w hollywoodzie. Tak, że ten.
bardzo mi przykro ale film był dla mnie słaby, tak zwyczajnie filmowo.

SwordMaster

Dzień Patriotów - całkiem spoko jak na takie kino.

SwordMaster

Deepwater Horizon - może być, katastrofa zrealizowana rzetelnie ale to chyba wszystko co można powiedzieć o tym filmie.

Los Cronocrímenes. Zbrodnie Czasu - pętle czasowe po hiszpańsku. bardzo skromny budżet (co widać ale nie przeszkadza) oraz szwankująca psychologia i wiarygodność postaci (co doskwiera bardziej). pętla czasowa poprowadzona jednak logicznie i ma fajne zwroty jak przystało na takie kino. można zerknąć jak kogoś ta tematyka kręci.